A więc niedziela, Sobieszewo, śliczna pogoda, zimna woda... no właśnie. 12 stopni, dajcie spokój. Istna zupa. Na dnie bełtały się jeszcze resztki glonów, a na brzegu leżała miejscami pokaźna warstwa brązowozielonej glajdy - pełnej bursztynów oczywiście. Sporo plażowiczów, w tym również Flondra Druga, która tym razem się nie kąpała, grzebało zapamiętale w poszukiwaniu miodowych okruchów. A ja i Agnieszka latałyśmy do wody jak głupie i siedziałyśmy w niej, dopóki nie wygonił nas rozsądek - bo na pewno nie zimno. Wierzcie mi, w środku lata kąpałam się w zimniejszej wodzie. Nic to, wszystko przed nami, sezon dopiero się zaczyna, a póki co można się jeszcze nacieszyć słoneczkiem :)
Jesień? Jaka jesień :D
Jak widzicie Flondrze Pierwszej przez lato urosły kłaki.
W sumie mogła je uczesać do zdjęcia...
A Flondra Druga jak zwykle poleciała w krzaki z aparatem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi trollu, tutaj TEŻ będzie moredracja, więc się nie fatyguj.