niedziela, 14 grudnia 2014

Marsjańsko

Temperatura powietrza: ok. 5 stopni C.
Temperatura wody: 5,5 stopnia C. 

Przepraszam wszystkich za tę długą przerwę – wcale nie oznacza ona, że Flondry nie kąpały się przez ten czas. I owszem, radośnie uprawiały swoje szaleństwo w mniej lub bardziej sprzyjających warunkach i idzie im to coraz lepiej. Aga – Flondra Trzecia – mimo lekkiej paniki przed każdą wyprawą i tak ląduje w wodzie. Przez całą drogę marudzi, że wcale nie wie, czy wejdzie, po czym się rozbiera i po serii przekleństw robi chlup. A potem za każdym razem twierdzi, że wcale nie było fajnie :D 

Dziś wybrałyśmy się w większym towarzystwie, dołączyły do nas dwie koleżanki, które na pytanie, czy kąpią się z nami, odparły: może następnym razem. Zobaczymy, hie hie :)

Zimy wciąż nie ma, ale z punktu widzenia morsa to nie do końca źle, bo wiecie co? Rozebranie się na plaży w słoneczku, przy dodatniej temperaturze, jest bardzo przyjemne. Kiedy jest buro, ponuro, lodowato, śnieżnie i wietrznie ma się, co prawda, dużo większą satysfakcję z kąpania w tak hardkorowych warunkach, i słyszy się więcej ochów i achów od plażowiczów, ale jednak słonko daje największego kopa, witaminę D i oczywiście dużo fajniejsze fotki :) Poza tym w namiocie robi się całkiem przyzwoita temperatura do przebierania, i nie mówcie mi, że to oszustwo – te „prawdziwe” morsy mają do dyspozycji domek, który bardzo ułatwia im sprawę. Więc kiedy ujrzałam dziś za oknem czyste niebo, micha mi się roześmiała, bo wiedziałam, że naładujemy baterie na cały tydzień :)

Sprzętowo pojawiło się parę nowości – Flondra Pierwsza, czyli ja, zakupiła(m) sobie nowe buty – oczywiście marki tribord, ale bez cholewki, za to dużo lepiej przylegające do stopy. Moje stare buty dostały narowów. Po sezonie używania zamek błyskawiczny przestał trzymać, sam się rozsuwa w wodzie, co daje bardzo niefajny efekt: czuję się, jakbym właziła do morza w za dużych kaloszach. Nie dość, że piekielnie utrudniają brodzenie, to jeszcze woda w środku za szybko się wymienia i nie nagrzewa od stóp. Ostatnim razem posiedziałam w wodzie parę minut dłużej, bo było fajnie, ale po raz pierwszy zsiniały mi palce – trochę się przestraszyłam przy ubieraniu, bo nie chciały się rozgrzać. W wodzie oczywiście tego nie czułam. Pewnie pomogłaby ostra przebieżka, ale gdybym wyskoczyła goła z namiotu i zaczęła brykać po plaży, znalazłabym się na Jutubie :) Tak czy inaczej zgapiłam buty od F3 i dzisiaj zostały "oblatane". 

Oczywiście nie wszyscy morsują w butach, ale to już zależy od odporności płetw. Stopy zawsze mają najgorzej, bo są najdłużej w wodzie i mają najdalej do serca – organizm w pierwszej kolejności odcina je od dostawy krwi. Jeśli jeszcze do tego ktoś, tak jak ja, ma z natury bardzo niskie ciśnienie, kłopot gotowy. Więc jeśli zaczynacie morsować, pamiętajcie – uważajcie na stopy. Po pierwsze BARDZO ostra rozgrzewka, po drugie dobrze dobrane buty z neoprenu, i będzie git. Monika zwykle pluska się bez butów, ale jej nie należy naśladować, bo to wariatka jest :)

A, byłabym zapomniała - F3 zaopatrzyła się we własną budkę, więc nasz obóz zaczął przypominać całą marsjańską kolonię. To jednak wygodniej, kiedy każda ma swoją dziuplę: nie trzeba czekać w kolejce, a poza tym ta druga nie musi się tarzać w hałdzie mokrego piasku naniesionej przez pierwszą. 

No więc, jak było na plaży?

Zgodnie z przewidywaniami, zajebiście. F3, zgodnie z przewidywaniami, wlazła do wody. Kibicki, zgodnie z przewidywaniami, nie wlazły – o nie, przepraszam, Nuka wlazła. Buty zgodnie z przewidywaniami okazały się fajne.
Oto nasze małe marsjańskie gospodarstwo, marsjańskie koleżanki
i ich marsjańskie psy - Eko i Nuka
Pora się brać do roboty. Niektórzy do końca mieli pewne wątpliwości,
czy to nie jest jakaś mistyfikacja ;)
Jest i trzeci marsjański pies - Miśkę już znacie. 
Nie, to się dzieje naprawdę :)
A tak wracając do nowości sprzętowych: tada, koszulka z radyjkiem.
Są i stare, dobre Flondry - Monia, wybacz, że Cię mało w tej relacji,
ale zakazałaś publikowania fotek z minami ;)
Rzadkie zjawisko plażowe: koniunkcja Flondry z Miśką i jakimś panem.
F2 jak zwykle z aparatem przylepionym do twarzy. 
Jeszcze rzadsze zjawisko plażowe: zanik grawitacji.
Dzięki, Asia - fotka roku :)
Sport i... nie sport :)
A tak wyglądają osoby, które nie morsują.
W zeszłym sezonie F3 też miała tylko takie zdjęcia :)
Wielkie dzięki Flondrze Drugiej i Asi za pstrykanie świetnych fotek - i do następnego :)

2 komentarze:

  1. Podziwiam i zazdroszczę. A największy plus takiego morsowania, to pusta plaża i morze "na własność". Cudownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mini, przyjedź kiedyś na tę plażę :) Obiecuję, że Ci nie każę wchodzić do wody :)

      Usuń

Drogi trollu, tutaj TEŻ będzie moredracja, więc się nie fatyguj.