Okej, Drodzy Czytelnicy (tak, tak, do ciebie się zwracam, Ludzkości) - wygląda na to, że przyszła wiosna i sezon flondrowy czas zamknąć. Może to trochę przedwcześnie, bo woda ciągle bliska zera, ale powietrze miało dziś 12 stopni (cudnie było na słoneczku) i to po prostu już nie to - nie twierdzę, że nie wejdę sobie wiosną do morza dla przyjemności, ale na regularne blogowanie materiału już nie będzie, a nie mam zamiaru kąpać się tylko po to, żeby mieć o czym pisać.

To jest blog o sporcie, ale jeśli szukasz sposobu na kaloryfer i tyłek z kamienia, nawet tu nie zaglądaj. Jeśli kiedykolwiek czułaś się gorsza i głupsza od plastiku na ekranie, twoje ego leżało i kwiczało po wizycie na siłowni, jeśli klęłaś w żywy kamień, mierząc dupokleje do biegania, czytaj dalej, bo to blog dla Ciebie i dla wszystkich fajnych dziewczyn, które nie chcą dać się zwariować.
niedziela, 9 marca 2014
niedziela, 2 marca 2014
Ech...
Flondra się zaniedbuje jak sto pięćdziesiąt. Praca, praca, lenistwo, praca, ważne sprawy, praca... Znowu dzisiaj nie wyszło morsowanie, ani wczoraj, ani przedwczoraj - to już chyba ze dwa tygodnie. No. Więc żeby się całkiem nie rozhartować, dzisiaj było bieganie i zimny prysznic. No. Nie odpuszczajcie sobie, kochani, jakikolwiek sport uprawiacie - ja też sobie nie odpuszczam i czekam na wolną chwilę, bo źle mi bez zimnej wody :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)