niedziela, 9 marca 2014

Podsumowanie sezonu

Okej, Drodzy Czytelnicy (tak, tak, do ciebie się zwracam, Ludzkości) - wygląda na to, że przyszła wiosna i sezon flondrowy czas zamknąć. Może to trochę przedwcześnie, bo woda ciągle bliska zera, ale powietrze miało dziś 12 stopni (cudnie było na słoneczku) i to po prostu już nie to - nie twierdzę, że nie wejdę sobie wiosną do morza dla przyjemności, ale na regularne blogowanie materiału już nie będzie, a nie mam zamiaru kąpać się tylko po to, żeby mieć o czym pisać. 

Że to mało konsekwentne? Nigdy nie twierdziłam, że jestem konsekwentna, a flondrowanie miało być dla przyjemności i zdrowia. Skoro już mnie nie ciągnie do wody, znaczy, że wystarczy. 

Pora na jakieś małe podsumowanie, bo przecież miał to być eksperyment sportowo-zdrowotny. Otóż więc mogę spokojnie uznać, że cała ta akcja spełniła swoje zadanie, którym było podtrzymanie zdrowia i dobrego humoru. Z ręką na sercu przysięgam, że przez cały sezon jesienno-zimowy nie miałam nawet malutkiego katarku, chociaż wcześniej przynajmniej raz na każdą zimę, jak każdy normalny dwunóg, zaliczałam jakieś choróbsko. Z humorem też zwykle było marnie - nie tym razem. Połączenie zimnych kąpieli, ruchu na powietrzu i kręcącego hobby, które pozwoliło czekać z radością na każdy kolejny nadmorski wypad, skutecznie zapobiegło zimowym dołom. Nie mogę też pominąć faktu, że czułam się jak prawdziwa twardzielka. Jak chyba nigdy dotąd. To jest fajne. Wracam do tego jesienią, koniecznie - nie odpuszczę sobie takiego hobby. Poza tym mam nadzieję skrzyknąć przez ciepłe miesiące większą ekipę. Będzie się działo, mam nadzieję :) Jeśli ktoś się chce przyłączyć, czekam na zgłoszenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi trollu, tutaj TEŻ będzie moredracja, więc się nie fatyguj.