piątek, 17 października 2014

Świetna trójca

Temperatura powietrza 16 stopni, wody 11,5, stan Zatoki 1.

No, nareszcie udało się spotkać w komplecie i nieważne, że padało i że ciężko było się zwlec z łóżka. F3 miała Dzień Nauczyciela, F2 okienko w grafiku, a ja mam wolne właściwie zawsze, więc grzechem byłoby nie wykorzystać takiej okazji. Co z tego wyszło? Zobaczcie sami. 

Daleka jest droga do Rio...

Podwieźć tyłki pod samą plażę? O nie, to nie Zimne flONdry! Najpierw trzeba było się pobawić w Zimne wielbłONdy. Trochę siąpiło, ale co tam, jesteśmy raczej wodoodporne, co widać lepiej na kolejnym obrazku. 





Przybysze z Matplanety - a już na pewno ten zielony


Pi i Sigma, czyli chodząca reklama Decathlonu. Zastrzeżenia tylko do budki, która ma paskudnie niewygodny pasek. Można sobie ją ponosić jak torebkę, ale jeśli się chce mieć wolne ręce np, na aparat, jest już problem. Zamierzam temu zaradzić - nie może być tak, żeby nie dało się tego kółka przytroczyć do plecaka. 




Miśka się obija


Stanowczo za dużo klamotów. Następnym razem damy coś do noszenia Miśce (to ta niska, kudłata) - i tak całą drogę wędruje z jakimś patykiem w pysku, więc mogłaby ponieść choćby statyw. 







Zimowe miasteczko namiotowe
Przygotowania do ekspedycji na Marsa 

A oto i nasze gospodarstwo. Trochę nam się rozrasta :) Co dwie budki, to nie jedna. F3 też sobie zamówiła, bo już wie, że to z pewnością nie będzie jej ostatnia wyprawa, więc potrzebuje własnej przebieralni. Ech, gadżeciary... A miało być minimalistycznie :) Jeśli kiedyś zimą zobaczycie na plaży miasteczko namiotowe, koniecznie przyjdźcie strzelić sobie z nami słitfocię. Wrzucimy Was do wody :)


Padało sobie...
Camera Obscura

I owszem, cały czas mżyło i trzeba było nieźle kombinować, żeby nie zamoczyć sprzętu. Statyw okazał się świetnym pomysłem. Pewnie szybko go szlag trafi od piasku, ale lepiej statyw niż aparat. A tak pstrykadło stoi sobie grzecznie na trójnogu, nie ma kontaktu z piaskiem, nie trzeba się poń schylać i każdy, kogo akurat najdzie, może sobie podejść i pstryknąć. Do kręcenia filmików też się pewnie nada, może następnym razem wypróbujemy, co z tego wychodzi. 


Morski krasnoludek
Morski krasnoludek


No dobra, pora na jakąś kąpiel. Tak wygląda morski krasnoludek. Nie wiem tylko, co go tak rozzłościło, bo na pewno nie jest to grymas z zimna. Nie wierzycie? Oglądajcie dalej, bo...





To nie jest święty Ganges.
No to chlup.

...krasnoludek postanowił skąpać się jeszcze raz, zdjął czapkę i zrobił chlup. Wariatka. Ja próbowałam parę razy brać zimny prysznic z głową, ale nie umiem tego przeskoczyć. Szacun, F2. Tak przy okazji - są morsy, które bawią się w nurkowanie zimą. Trzeba dobrze nasmarować powieki, nos i uszy wazeliną albo tłustym kremem, również w środku, żeby się nie poodmrażać. I jednak mieć neoprenowy czepek. Hardcore.  

Wszędzie można poleżeć krzyżem

Tymczasem F1 przez chwilkę się opalała. Ach, to błękitne niebo, ciepły piasek, krzyki mew... No dobra, prawdą są tylko te krzyki - zresztą mewy, czy raczej rybitwy, sympatycznie polowały sobie obok nas, bo naganiałyśmy im ryby. Na takiej pustej jesiennej plaży można sobie poobserwować przyrodę, co odpada w tak zwanym sezonie, czyli wśród tłumów. F2 wypatrzyła nawet jakieś biegusy, a ja samotnego ohara w oddali, ale za daleko na fotkę.

Wybory Miss Flauty

Historyczne zdjęcie: dwie Flondry jednocześnie pstryknięte przez trzecią :) Aga weszła do wody 2 razy i podoba jej się to coraz bardziej. Dzielna jest, nie ma co - dobrze wiem, jakie to kręcące, kiedy człowiek po trochu pokonuje własne lęki czuje się coraz twardszy. Niezły haj :) 

Wiem, trudno uwierzyć, ale to dookoła nas to jest morze. Nie było ani odrobiny wiatru, horyzont prawie nas zadusił i cały czas mżyło. Cudownie. Wtorek, zamiasto i brzydka pogoda to idealne warunki, jeśli chce się mieć święty spokój. 

Malutcy i niewyraźni


Owszem, znaleźli się gapie, ale bardzo malutcy i niewyraźni. Grzecznie podglądali nas z daleka, jak przyrodę. 






I chlup, mam cię :)


Jak widać niektórym było mało. Mimo kompletnej flauty Aga zdołała sobie zamoczyć buty w jedynej fali, jaka raczyła wypełznąć na brzeg. Przez tę przygodę musiała szybciej popędzić do auta, żeby zmienić trepeczki, bo, jak wiadomo, przemoczone nogi = przeziębienie, hihi :D Ja i Monika same zwinęłyśmy obóz i wróciłyśmy do...





Flondrowóz, zwany również Kijanką

...flondrowozu. Ach, cudowne pustki. Latem cały ten chodnik, zatoczka i położony obok parking są tak zatłoczone, że szpilki się nie wciśnie. Na szczęście oprócz lata jest jeszcze jesień, zima i wiosna. Teraz już wiecie, dlaczego mieszkańcy Trójmiasta morsują: my też czasem chcemy skorzystać z plaży ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi trollu, tutaj TEŻ będzie moredracja, więc się nie fatyguj.