piątek, 6 grudnia 2013

Wreszcie...

...napadało śniegu. Wiem, że parę osób chętnie by mnie zlinczowało za takie stwierdzenie - właściwie powinnam sama się zlinczować, bo wcale mi się nie podoba, że jest jakiś huragan, jakaś śnieżyca, że niebezpiecznie i upierdliwie. Wszyscy na tym cierpią, cieszą się chyba tylko dzieci i co poniektóre psy (na przykład mój). Umówmy się więc, że to zdanie to nie ja, to Flondra. A zatem:

- Wreszcie napadało śniegu - powiedziała Flondra.  

Namawiano mnie, żebym poszła się kąpać i poniekąd sama się namawiam, bo przygoda. Z drugiej strony przy wietrze 100 na godzinę to czysta głupota, mogłabym nie wyjść z wody (Bałtyk wbrew pozorom to zdradliwe zwierzątko) więc właściwie dobrze, że nie mam czasu. Nawet budki by się nie dało rozstawić. Ów namawiacz namawiał mnie na kąpiel na golasa, niekoniecznie w trakcie sztormu, tylko tak ogólnie. Kąpiel na golasa rozwiązałaby problem budki, ale, o dziwo, przy takiej pogodzie na trójmiejskich plażach jest mnóstwo ludzi - może nawet więcej niż przy smętnej plusze, bo przynajmniej coś się dzieje, a ludzie są żądni wrażeń: z braku wojen i publicznych egzekucji jarają się byle sztormem. To by dopiero mieli widowisko - sztorm plus goła baba :) 

Zresztą, dywagacje niepotrzebne i przedwczesne - dzisiaj nie mam czasu i obstawy, jutro też marnie (F2 i potencjalna F3 lecą na dogtrekking) a w niedzielę śniegu może już nie być. Cóż, pozostało mi chyba rozebrać się do rosołu i wyskoczyć na balkon :)

Sweet focia z Ksawerym :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi trollu, tutaj TEŻ będzie moredracja, więc się nie fatyguj.