niedziela, 12 stycznia 2014

Styczeń

Dawno się nie pluskałam, dziś się wreszcie złożyło i udało się nawet zamówić okno pogodowe pomiędzy atakami zimnej ciapy z nieba. Okno było całkowicie prywatne, ciapa z nieba przegoniła z plaży wszystkie inne człowieki, czarne chmury zrobiły ładne tło, a wiatr zrobił ładne fale. Co widać na załączonych obrazkach. 


Zima podobno ma być. Jutro. 
Aha, i znowu weszłam do wody dwa razy. Woda ma już oficjalnie poniżej 6 stopni, bez butków i budki byłoby ciężko, sądząc po dłoniach, które grabieją błyskawicznie. Więc albo nie należy ich moczyć, albo trzeba kupić sobie neoprenowe rękawiczki (widziałam, morsy tak robią, to żadne oszustwo). Poza tym jest bardzo przyjemnie, nie licząc tyłka, który BOLI z zimna. Jakby miał odpaść :) Ale pianki na tyłek sobie nie kupię, spokojnie. To już by było oszustwo. Tyłek przywyknie.

Śmieszny efekt, jak się człowiek tak fest zamrozi: jak już odrobinę odtajałam, zrobiło mi się trochę dizzy, kiedy krew zaczęła wracać do skóry i uciekła z mózgu. Jak po kielichu. A potem jest jeszcze śmieszniej, bo każdy kawałek ciała taje w innym tempie i czuje inną temperaturę. Tu zimny placek, tam gorący, a wszystko razem jak cudze. Trwa to ze 3-4 minuty, potem już się robi równo cieplutko i nawet dłonie, które jeszcze przed chwilą były zgrabiałe, po ubraniu się są już gorące :)

I szlafroczek dla wykończenia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi trollu, tutaj TEŻ będzie moredracja, więc się nie fatyguj.